piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 21

Klaus:

  Dobrze wiedziałem co teraz będę musiał zrobić. Kolejnym krokiem będzie sprowadzenie mojego rodzeństwa. Nie wiedziałem od kogo zacząć, lecz w końcu zdecydowałem się na Kola. Wybrałem jego numer telefonu i czekałem aż odbierze. To oczywiście musiało chwilę potrwać, bo pomimo tego, że mój brat ma telefon zawsze przy sobie ma lepsze zajęcia.
  - Halo? - Usłyszałem w słuchawce jego głos.
  - Witaj braciszku.
  - Klaus. - Zaśmiał się.
  - Tak, to ja. Może chciałbyś do mnie wpaść na herbatkę... ciasteczka... I walkę?
  - Z kim? - Był coraz weselszy.
  - Shinishi chce stracić ogony.
  - Ymm... Ten wstrętny kitsune? Chętnie go zabiję. Zjawię się niedługo.
  - No to świetnie. Czekam tu na ciebie.
  I się rozłączył. Chwilę odczekałem. Pomyślałem o tym, że w takich chwilach do pokoju zawsze wpadała Rebekah, więc teraz postanowiłem zadzwonić do niej.
  Znów wybrałem odpowiedni numer i poczekałem aż siostra odbierze.
  - Tak? - Usłyszałem jej głos po trzech sygnałach.
  - Witaj siostrzyczko.
  - Klaus - zabrzmiało mi to w uszach jak deja vu.
  - Oj, skarbie, słyszałem to już dzisiaj. Chciałbym ci zaproponować małą rozrywkę.
  - Tak? A jaką? - Spytała nie dowierzając.
  - Zabicie tych pieprzonych lisołaków. Co na to powiesz?
  - To świetny pomysł.
  - No to przyjeżdżaj. Chcę cię widzieć jeszcze dzisiaj.
  - Ale...
  - Bez "ale". Mimo tego, że jest już noc masz tu być za chwilę, bo ci przepadnie wszystko!
  - No dobrze... - Powiedziała zasmucona.
  Teraz ja się rozłączyłem i zastanowiłem chwilę. Jeszcze musiałem zadzwonić do Elijah'a, ale czy to było konieczne? Jednak wolałem mieć większą przewagę nad tymi głupimi stworzeniami. Wybrałem numer brata i odczekałem chwilę.
  - Halo? - W telefonie zabrzmiał poważny i dźwięczny głos brata.
  - Witaj, Elijah.
  - Witaj, Klaus.
  - Mam do ciebie prośbę.
  - Tak?
  - Shinishi... On atakuje miasto. Wypowiedział mi wojnę. Chciałbym prosić cię o pomoc w zabiciu go.
  - Czy jego można zabić?
  - Tak, ale trzeba odciąć mu ogony. Jeśli byś mógł to przyjedź do mnie jeszcze dziś.
  - Dobrze. Do zobaczenia później.
  - Do zobaczenia.
  Elijah... Jak bardzo różnił się od naszej trójki. Wybuchowej, nie przejmującej się niczym... Był jak kropla wody tańcząca z językami ognia. Był dziwnie poważny i zrównoważony.
  Było nas czterech. To i tak za mało jak na dwoje lisołaków i te całe ich potwory. Hm, kogo jeszcze mogę wziąć... Damon i Stefan.
  Wybrałem numer do Damona i czekałem aż odbierze.
  - Witam. Niestety ten numer nie odbiera telefonów od hybryd. Życzę miłego dnia. Do widzenia...
  - Spróbuj się rozłączyć, a gorzko tego pożałujesz.
  - Nie znasz się na automatycznych sekretarkach?
  - Nawet mnie nie wkurzaj. Za godzinę ty i Stefan jesteście u mnie, bo inaczej cała wasza grupka będzie wąchała kwiatki od spodu.
  - Dobra, dobra. Zaraz będziemy.
  - A! I bierzcie Tylera.
  - Spoko, spoko. Będziemy za pół godziny.
  - Czekam... I uwierz mi. Moje groźby nie były na żarty.

Caroline:

  Klaus powiedział mi, że musi zebrać wszystkich i wysłał mnie do Bonnie, a sam pojechał do swojej rezydencji. Mówił, że nie będę mu potrzebna, a jeśli nawet to do mnie zadzwoni, jednak ja nie byłam taka spokojna jak on. Martwiłam się przez cały czas. Bonnie coś gadała, a ja i tak myślami byłam przy Klausie.
  Kiedy usłyszałam dzwonek do telefonu to w wampirzym tempie znalazłam się przy torebce i grzebałam w niej. W sumie to miałam już dwa fałszywe alarmy. Po raz pierwszy pomyłka, a po raz drugi dzwoniła Elena.
  Nie chciałam jej odwiedzać. Ona raczej zawsze miała mnie gdzieś. Jeśli ktoś przy mnie był to Bonnie, choć ona i tak wolała Elenę.
  Teraz w końcu wygrzebałam telefon i go odebrałam. Nareszcie to był ktoś kogo chciałam usłyszeć. Klaus.
  - Caroline...
  - Klaus, jeśli dzwonisz po to by powiedzieć mi, że mam się nie wtrącać w całą tą waszą wojną to nie licz na to, że cię posłucham. - Wyrecytowałam.
  - Ech, dlaczego ty musisz być taka uparta.
  - Geny po ojcu-geju.
  - Skoro tak bardzo ci na tym zależy - puścił moje słowa mimo uszu - to mam dla ciebie pracę. Przyjedź tutaj z Bonnie.
  - Za chwilę będziemy.
  Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w uśmiechu.
  - Bonnie, idziemy! - Zakomunikowałam i wyszłam z jej mieszkania.
  - Co? Gdzie? Po co? - Dziewczyna nie dawała za wygraną.
  - Jedziemy... Musimy im pomóc.
  Przyjaciółka tylko westchnęła i wsiadła do samochodu. Ruszyłam pod rezydencję mojego ukochanego.

  - A więc co mamy robić? - Spytałam.
  Bonnie spojrzała na mnie zdziwiona i zła.
  - My?
  - Cii. - Przerwałam jej.
  - Zajmiecie się tymi ich całymi żołnierzami. Musisz tylko oderwać im głowę, ręce i nogi... Mam nadzieję, że to nie sprawia problemu.
  Trochę mnie to zniesmaczyło, ale wiedziałam, że muszę walczyć o życie swoje i przyjaciół.
  - Nie... postaram się.
  - Cieszę się.
  Potem Klaus wytłumaczył wszystkim co mają robić. Tylko pierwotni mieli się zająć lisołakami.
  - Ty, Bonnie tutaj zostaniesz i będziesz nas "wspierała" swoją magią. - Rozkazał jej Klaus. - Czy wszyscy wiedzą co mają robić?
  Widocznie zakończył już "rozmowę". Po sali rozległo się kiwanie głowami i odpowiedź jednym słowem - tak.
  Usłyszeliśmy brzdęk tłuczonego szkła. Wszystkie oczy powędrowały za hałasem. Na podłodze był kamień owinięty w białą kartkę. Już wiedziałam, że to Shinishi. To był "jego styl". Podeszłam bliżej i rozłożyłam kartkę mimo protestów Klausa.
  Już czas...
  Te dwa słowa zadudniły mi w uszach. Uniosłam głowę znad kartki i przeczytałam na głos:
  - Już czas.

_______________________

Prawie bym zapomniała. Oto polecane blogi:

blog Esme
2 blog Esme
blog Veroni
blog Kateriny
blog Nattiven
blog Miśki;)

Jest ich niewiele, ponieważ było mało komentarzy i mało osób podało linki.

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Czekam na nowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah! W końcu kolejny rozdział! Co dalej, co dalej? Nie wiem, ale chce wiedzieć. Jutro jak się spotkamy wszystko mi wyśpiewasz. ;d Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! :D Ah ... już niedługo wojna ! :D Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, nie mogę się doczekać wojny, życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział SUPER!! Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezły rozdział. : ]
    Wojna się zaczęła. : D
    czekam na następny rozdział. ; )

    właścicielka :
    http://carmendante.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, z resztą jak wszystkie ^^.
    Podoba mi się, że nawiązałaś do postaci z książki (Shinishi i tej jego siostry xD).
    Czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń