Klaus:
Dobrze wiedziałem co teraz będę musiał zrobić. Kolejnym krokiem będzie sprowadzenie mojego rodzeństwa. Nie wiedziałem od kogo zacząć, lecz w końcu zdecydowałem się na Kola. Wybrałem jego numer telefonu i czekałem aż odbierze. To oczywiście musiało chwilę potrwać, bo pomimo tego, że mój brat ma telefon zawsze przy sobie ma lepsze zajęcia.
- Halo? - Usłyszałem w słuchawce jego głos.
- Witaj braciszku.
- Klaus. - Zaśmiał się.
- Tak, to ja. Może chciałbyś do mnie wpaść na herbatkę... ciasteczka... I walkę?
- Z kim? - Był coraz weselszy.
- Shinishi chce stracić ogony.
- Ymm... Ten wstrętny kitsune? Chętnie go zabiję. Zjawię się niedługo.
- No to świetnie. Czekam tu na ciebie.
I się rozłączył. Chwilę odczekałem. Pomyślałem o tym, że w takich chwilach do pokoju zawsze wpadała Rebekah, więc teraz postanowiłem zadzwonić do niej.
Znów wybrałem odpowiedni numer i poczekałem aż siostra odbierze.
- Tak? - Usłyszałem jej głos po trzech sygnałach.
- Witaj siostrzyczko.
- Klaus - zabrzmiało mi to w uszach jak deja vu.
- Oj, skarbie, słyszałem to już dzisiaj. Chciałbym ci zaproponować małą rozrywkę.
- Tak? A jaką? - Spytała nie dowierzając.
- Zabicie tych pieprzonych lisołaków. Co na to powiesz?
- To świetny pomysł.
- No to przyjeżdżaj. Chcę cię widzieć jeszcze dzisiaj.
- Ale...
- Bez "ale". Mimo tego, że jest już noc masz tu być za chwilę, bo ci przepadnie wszystko!
- No dobrze... - Powiedziała zasmucona.
Teraz ja się rozłączyłem i zastanowiłem chwilę. Jeszcze musiałem zadzwonić do Elijah'a, ale czy to było konieczne? Jednak wolałem mieć większą przewagę nad tymi głupimi stworzeniami. Wybrałem numer brata i odczekałem chwilę.
- Halo? - W telefonie zabrzmiał poważny i dźwięczny głos brata.
- Witaj, Elijah.
- Witaj, Klaus.
- Mam do ciebie prośbę.
- Tak?
- Shinishi... On atakuje miasto. Wypowiedział mi wojnę. Chciałbym prosić cię o pomoc w zabiciu go.
- Czy jego można zabić?
- Tak, ale trzeba odciąć mu ogony. Jeśli byś mógł to przyjedź do mnie jeszcze dziś.
- Dobrze. Do zobaczenia później.
- Do zobaczenia.
Elijah... Jak bardzo różnił się od naszej trójki. Wybuchowej, nie przejmującej się niczym... Był jak kropla wody tańcząca z językami ognia. Był dziwnie poważny i zrównoważony.
Było nas czterech. To i tak za mało jak na dwoje lisołaków i te całe ich potwory. Hm, kogo jeszcze mogę wziąć... Damon i Stefan.
Wybrałem numer do Damona i czekałem aż odbierze.
- Witam. Niestety ten numer nie odbiera telefonów od hybryd. Życzę miłego dnia. Do widzenia...
- Spróbuj się rozłączyć, a gorzko tego pożałujesz.
- Nie znasz się na automatycznych sekretarkach?
- Nawet mnie nie wkurzaj. Za godzinę ty i Stefan jesteście u mnie, bo inaczej cała wasza grupka będzie wąchała kwiatki od spodu.
- Dobra, dobra. Zaraz będziemy.
- A! I bierzcie Tylera.
- Spoko, spoko. Będziemy za pół godziny.
- Czekam... I uwierz mi. Moje groźby nie były na żarty.
Caroline:
Klaus powiedział mi, że musi zebrać wszystkich i wysłał mnie do Bonnie, a sam pojechał do swojej rezydencji. Mówił, że nie będę mu potrzebna, a jeśli nawet to do mnie zadzwoni, jednak ja nie byłam taka spokojna jak on. Martwiłam się przez cały czas. Bonnie coś gadała, a ja i tak myślami byłam przy Klausie.
Kiedy usłyszałam dzwonek do telefonu to w wampirzym tempie znalazłam się przy torebce i grzebałam w niej. W sumie to miałam już dwa fałszywe alarmy. Po raz pierwszy pomyłka, a po raz drugi dzwoniła Elena.
Nie chciałam jej odwiedzać. Ona raczej zawsze miała mnie gdzieś. Jeśli ktoś przy mnie był to Bonnie, choć ona i tak wolała Elenę.
Teraz w końcu wygrzebałam telefon i go odebrałam. Nareszcie to był ktoś kogo chciałam usłyszeć. Klaus.
- Caroline...
- Klaus, jeśli dzwonisz po to by powiedzieć mi, że mam się nie wtrącać w całą tą waszą wojną to nie licz na to, że cię posłucham. - Wyrecytowałam.
- Ech, dlaczego ty musisz być taka uparta.
- Geny po ojcu-geju.
- Skoro tak bardzo ci na tym zależy - puścił moje słowa mimo uszu - to mam dla ciebie pracę. Przyjedź tutaj z Bonnie.
- Za chwilę będziemy.
Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w uśmiechu.
- Bonnie, idziemy! - Zakomunikowałam i wyszłam z jej mieszkania.
- Co? Gdzie? Po co? - Dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Jedziemy... Musimy im pomóc.
Przyjaciółka tylko westchnęła i wsiadła do samochodu. Ruszyłam pod rezydencję mojego ukochanego.
- A więc co mamy robić? - Spytałam.
Bonnie spojrzała na mnie zdziwiona i zła.
- My?
- Cii. - Przerwałam jej.
- Zajmiecie się tymi ich całymi żołnierzami. Musisz tylko oderwać im głowę, ręce i nogi... Mam nadzieję, że to nie sprawia problemu.
Trochę mnie to zniesmaczyło, ale wiedziałam, że muszę walczyć o życie swoje i przyjaciół.
- Nie... postaram się.
- Cieszę się.
Potem Klaus wytłumaczył wszystkim co mają robić. Tylko pierwotni mieli się zająć lisołakami.
- Ty, Bonnie tutaj zostaniesz i będziesz nas "wspierała" swoją magią. - Rozkazał jej Klaus. - Czy wszyscy wiedzą co mają robić?
Widocznie zakończył już "rozmowę". Po sali rozległo się kiwanie głowami i odpowiedź jednym słowem - tak.
Usłyszeliśmy brzdęk tłuczonego szkła. Wszystkie oczy powędrowały za hałasem. Na podłodze był kamień owinięty w białą kartkę. Już wiedziałam, że to Shinishi. To był "jego styl". Podeszłam bliżej i rozłożyłam kartkę mimo protestów Klausa.
Już czas...
Te dwa słowa zadudniły mi w uszach. Uniosłam głowę znad kartki i przeczytałam na głos:
- Już czas.
_______________________
Prawie bym zapomniała. Oto polecane blogi:
blog Esme
2 blog Esme
blog Veroni
blog Kateriny
blog Nattiven
blog Miśki;)
Jest ich niewiele, ponieważ było mało komentarzy i mało osób podało linki.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe ;)
Yeah! W końcu kolejny rozdział! Co dalej, co dalej? Nie wiem, ale chce wiedzieć. Jutro jak się spotkamy wszystko mi wyśpiewasz. ;d Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D Ah ... już niedługo wojna ! :D Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny, nie mogę się doczekać wojny, życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział SUPER!! Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńNiezły rozdział. : ]
OdpowiedzUsuńWojna się zaczęła. : D
czekam na następny rozdział. ; )
właścicielka :
http://carmendante.blogspot.com/
Świetny rozdział, z resztą jak wszystkie ^^.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że nawiązałaś do postaci z książki (Shinishi i tej jego siostry xD).
Czekam na kolejne rozdziały ;)