piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 15

Caroline:


  Patrzyłam na stół i pisałam po nim palcem czekając na awanturę, która przerwie tą błogą ciszę. Zacisnęłam oczy, gdy usłyszałam głośne westchnienie Eleny. Pewnie były w takim szoku, że nie mogły wyrzucić z siebie ani słowa. Kiedyś w końcu musiały odzyskać głos.
  - Wiem, że nie powinnam. Wiem, że to nieodpowiedzialne... - Zaczęłam. Chciałam mieć wszystko za sobą.
  - Caroline... - Przerwała mi Elena.
  - Cicho. Wiem, że zamiast go pokochać powinnam starać się go zabić, a przynajmniej... Uśpić? Tak, żeby nic więcej się nie stało. Tak, żeby nie mógł was skrzywdzić. Wiem, że powinnam uderzyć się w twarz, kiedy pomyślę o tym co czuję, ale nie potrafię.
  W końcu zakończyłam ten nic niewarty monolog i postanowiłam posłuchać ich opinii.
  - Caroline, ważne, że jesteś szczęśliwa. - Powiedziała Bonnie.
  - Bonnie, ma rację. Najważniejsze, jest tutaj twoje szczęście.
  Spojrzałam na nie powątpiewająco. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości tego, że są spokojne, że nie chcą mnie zabić... W moim przypadku można brać pod uwagę obydwa znaczenia, ale mi chodzi o przenośnię.
  Wzięłam głęboki wdech. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Czułam, że urosło mi coś w gardle. To coś nie pozwala wydobyć się dźwiękowi, który teraz jest mi potrzebny. Chcę, żeby wiedziały, że jestem szczęśliwa. Nie tylko przez moją nową miłość, ale przez ich słowa.
  Odchrząknęłam, ale nie pomagało. Powtórzyłam tę czynność i nareszcie coś pozwoliło wypłynąć dźwiękowi.
  - Dziękuję. - Szepnęłam nie będąc skora do wypowiedzenia nic więcej.
  - Caroline, za co? Przecież ty też potrzebujesz kogoś, kto cię pokocha. Po śmierci Tylera... - Elena przerwała swoją wypowiedź. - Po jego śmierci zostałaś sama. Potrzebujesz kogoś, kto znów cię pokocha, kto będzie istniał tylko dla ciebie. - Tego co czułam nie dało się opisać słowami. Po prostu przycisnęłam do siebie obie przyjaciółki.
  Na policzkach poczułam łzy... Łzy szczęścia. Kilka skapnęło na bluzki przyjaciółek, ale żadna się tym nie przejęła.
  - No teraz się zabawmy! - Wrzasnęłam. Nie chciałam zepsuć tego wieczoru. Niczym. Potrzebowałam teraz tylko popcornu i jakiegoś śmiesznego filmu, aby było idealnie. - Oglądnijmy coś. - Zaproponowałam.
  - Świetny pomysł. - Powiedziały dziewczyny chórem.
  - No to... Na co macie ochotę? - Spytała Bonnie.
  - "Straszny film 3"? - Spytała Elena.
  - OK. - Powiedziałam i wyszłam na chwilę z pokoju.
  Weszłam do swojej sypialni, a na łóżku zobaczyłam liścik z napisem "Klaus". Delikatnie odkleiłam kopertę i wyciągnęłam starannie zgiętą w pół kartkę. Rozłożyłam ją i przeczytałam cicho:

Nie trzeba było się tak obawiać.

  Podsłuchiwał! Jak on mógł... No dobra, przynajmniej nie będę musiała mu wszystkiego opowiadać. Czułam się teraz nieswojo. Mówiłam na głos, że go kocham. Często mówiłam mu to prosto w twarz, ale teraz ogarnęły mnie ciarki i zastanawiałam się, czy podsłuchuje dalej.
  - Klaus? - powiedziałam cichutko.
  Cisza.
  Poszedł już. Nie ma go. Wie już wszystko, więc uznał, że może iść. Może to i lepiej? Będę mogła spędzić cudowny wieczór z przyjaciółkami. Nie zawsze moje szczęście musi zależeć od niego.
  Zaśmiałam się sama do siebie i zbliżyłam do szuflady biurka. Odsunęłam ją cichutko i poruszyłam rzeczy, które były na wierzchu. W końcu wyłonił mi się skrawek papiery. Chciałam szarpnąć, ale przecież mogę zniszczyć płytę. Wyciągnęłam ją więc delikatnie i wyciągnęłam z opakowania. Przejrzałam, czy nie ma na niej zarysowań i wróciłam do pokoju. Dziewczyny śmiały się z czegoś, ale nie mogłam rozszyfrować o co im chodzi.
  - Z czego się śmiejecie? - Spytałam zaciekawiona.
  - To nic ważnego. - Powiedziała Elena machając ręką.
  Jak zawsze. Nic ważnego. Po co opowiadać mi cokolwiek. Zacisnęłam ręce w piąstki i zacisnęłam zęby. Chciałam wyglądać naturalnie, więc próbowałam się uspokoić. Nadaremno. Odetchnęłam głęboko.
  - Pójdę po popcorn. - Powiedziałam starając się, żeby mój głos brzmiał jak najbardziej naturalnie. Uśmiechnęłam się do tego sztucznie i wyszłam. Zanim się odwróciłam zauważyłam, że Bonnie i Elena wymieniają ze sobą zaszokowane spojrzenia.
  Weszłam do kuchni i otworzyłam szafkę. Wyjęłam miskę i opakowanie z popcornem. Przesypałam ziarna kukurydzy i włożyłam do mikrofalówki. Nastawiłam timer na dwie minuty i czekałam. W końcu usłyszałam znajomą mi melodię, oznaczającą, że jedzenie gotowe. Wyciągnęłam je z mikrofalówki i chciałam wrócić do salonu, ale musiałam się uspokoić.
  Wzięłam kilka głębszych oddechów i uśmiechnęłam się promiennie. Położyłam miskę na stole i usiadłam pomiędzy nimi na kanapie. Nie odzywałam się, ale czułam na sobie ich spojrzenia.
  - Co się stało? - Spytała Bonnie.
  - Nic. - Odpowiedziałam. Raczej chciałam się z nimi podrażnić niż kryć uczucia. włączyłam "play" i zaczęłyśmy oglądać film.

Klaus:


  Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Byłem u Caroline i słuchałem jej rozmowy z przyjaciółkami. Ehh... Te ich rozmowy. Na szczęście nie będziemy musieli już się przed nimi chować. Nie chciałem odrywać jej od rodziny, przyjaciół... Chciałem, żeby miała wszystko czego zapragnie, ale mogłem dać jej tylko rzeczy materialne, a teraz jednak może być i ze mną i z nimi.
  Mimo tego, że wszystko wiedziałem chciałem, żeby mi wszystko opowiedziała. Mam nadzieję, że będzie miała ochotę na spotkanie ze mną.
  Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Grilla. Zatrzymując się przed barem pomyślałem, że jestem głodny. Czas zapolować.
  Pojechałem dalej szukając mojego własnego rodzaju pożywienia.
  Stałem za rogiem budynku. Do moich czujnych uszu dochodził dźwięk stukających obcasów. Dziewczyna była coraz bliżej. Gdy uznałem moment za odpowiedni wyskoczyłem i stałem z nią twarzą w twarz.
  - Witaj. - Powiedziałem z uśmiechem. Chwyciłem ją za nadgarstek i zaciągnąłem do lasu. Chciała się bronić, ale było to trudne, przy mojej sile.
  - Co robisz? - Krzyczała przez łzy.
  - Cicho! - Wziąłem ją na plecy i pobiegłem wampirzy tempem w środek lasu.
  Posadziłem ją na ziemi i wybiegłem na drzewo. Myślała, że uciekłem, ale nadal była czujna. Zaśmiałem się. Jej czarne, krótkie włosy powiewały z każdym podmuchem wiatru.
  W końcu postanowiła uciec.
  W wampirzym tempie znalazłem się przed nią. Odwróciła się z drugą stronę chcąc uciekać, ale znów stanąłem jej na drodze. Uśmiechnąłem się i chwyciłem dwoma palcami jej podbródek.
  - Jak masz na imię? - Spytałem.
  - Nie musisz tego wiedzieć. - Syknęła próbując zabrać twarz, lecz jej próby były równie nieudolne, co próby ucieczki.
  - Jak masz na imię!? - Powtórzyłem akcentując każdy wyraz.
  - Heidi. - Warknęła.
  Zaśmiałem się i puściłem jej twarz.
  - Uciekaj. - Powiedziałem.
  - Co? - Spytała.
  - Uciekaj! - Powtórzyłem.
  Dziewczyna skorzystała z szansy i pobiegła ile sił w nogach potykając się co kilka metrów. Uśmiechnąłem się i dogoniłem ją w zaledwie sekundę. Stałem na przeciw niej.
  - Kazałeś mi... - Zanurzyłem zęby w jej tętnicy szyjnej. Do mojego gardła dostał się płyn, z którym nie miałem do czynienia od dawna.
  Gdy skończyłem jej ciało bezwładnie opadło na ziemię.
  - Przepraszam, Heidi.
  Przerzuciłem ją przez ramię i zaniosłem nad staw wrzuciłem tam jej zwłoki i uciekłem.

____________________________

Zapraszam do komentowania!

6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Szkoda że taki krótki. ;( Czekam na NN i mam nadzieję, że będzie szybko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz,dziewczyno!!! Ten ostatni rozdział wciągnął mnie :3 Fajny wygląd bloga. Ogólnie to jest spoko :) A teraz zapraszam do mnie,skomentuj-
    www.staystrong.blog.pl
    www.never-let-u-go.blog.pl
    www.swag-style.blog.pl
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. :) Fajnie że nawet szybko go dodałaś :D Mam nadzieję że resztę też szybko dodasz. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde fajny rozdział, szkoda tylko że taki krótki. :( Nie moge się doczekać kolejnego i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń