Caroline:
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, ale starałam się uspokoić. On przecież chciał dobrze. Chciał, żeby moja przyjaciółka była bezpieczna. Ciężko dyszałam, aby się uspokoić, lecz Matt błędnie to zinterpretował.
- Caroline, wszystko w porządku? - Spytał spoglądając na mnie.
Próbował się zbliżyć powoli. Wyciągnął ręce. Nie byłam pewna, czy to dlatego, żeby mnie uspokoić, czy żeby się obronić przed ewentualnym atakiem.
Rozejrzałam się po barze. Przypadkowi mieszkańcy tego zwariowanego miasta przyglądali mi się ze zdziwieniem. Musiałam coś wymyślić.
- Tak. - Szepnęłam cicho do mojego przyjaciela. - Teraz rób to co ja. - Dodałam nie podnosząc tonu.
Zgięłam się w pół i roześmiałam jak małe dziecko.
- Matt, jesteś naprawdę świetnym aktorem. Nadajesz się idealnie do tego castingu. - Wyprostowałam się i usiadłam na miejscu zajmowanym wcześniej.
Widzowie odwrócili się i zajęli własnymi sprawami. Odetchnęłam z ulgą.
- Jesteś na mnie zła. - To nie było pytanie, lecz stwierdzenie. Do tego błędne.
- Nie, Matt. Po prostu tak zareagowałam, bo sama wiem jak to jest zostać wampirem. Nie myślałam, że Elenę też to może spotkać. To nie jest twoja wina. Przepraszam, że tak wyskoczyłam. Zrozum.
- Rozumiem. - Odpowiedział. - Ale przecież gdyby nie ja...
- Gdyby nie Rebekah - przerwałam mu.
- Nie, Caroline. Gdyby nie ja byłaby człowiekiem.
- Matt, przestać się obwiniać. - Powiedziałam podnosząc głos. Od razu się rozejrzałam, ale nikt nie miał zamiaru się nam przyglądać.
- Ehh... Chyba masz rację. - Nie chciał się już ze mną kłócić.
- Chyba? - naciskałam.
- Masz rację. - Przyznał.
Uśmiechnęłam się triumfalnie.
- To możesz mi postawić whisky! - Zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie kręcąc głową ze zdziwienia.
- Jeszcze czego?
- Tylko whisky. - Uśmiechnęłam się i patrzyłam jak nalewa mi trunek.
Pokręcił z uśmiechem głową podając mi szklankę z napojem. Przechyliłam ją i wypiłam łyk.
Usłyszałam, że drzwi się otwierają. Odruchowo się odwróciłam. Zobaczyłam Klausa i aż mnie skręciło. Nie wiedziałam co mam robić. Przecież Matt nic o nas nie wie! Mam mu to teraz tłumaczyć?
Pierwotny mnie dostrzegł i podszedł.
- Witaj! - Uśmiechnął się promiennie do Matt'a. Spojrzał na butelkę, gdzie powinna się znajdować whisky, lecz nie było jej tam. - Whisky.
Miał plan! Wiedział, że moi przyjaciele nie znają prawdy. Gdy barman wyszedł Klaus zbliżył się do mnie nie odrywając wzroku z drzwi.
- Idź do stolika, którego nie widać stąd. - Skinęłam głową.
- Pa, Matt! - krzyknęłam i usłyszałam tą jakże prostą odpowiedź "cześć".
Podeszłam do stolika i zajęłam miejsce. Miałam jeszcze chwilę zanim przyjdzie mój ukochany. Wyciągnęłam lusterko i przejrzałam się w nim. Nie wyglądałam źle, więc zamknęłam je i schowałam z powrotem do torebki. Oparłam się łokciem o stolik i położyłam brodę na dłoni. Czekałam na Klausa przez kilka sekund. Podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie. Pocałował mnie czule i zajął miejsce naprzeciw.
- Powinnam powiedzieć przyjaciołom... - Miałam nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi.
- Jesteś tego pewna? - Spytał.
- Powinni wiedzieć, że jesteśmy razem. - Spuściłam głowę. Nie byłam pewna, czy on kocha mnie tak jak ja jego. Mogłam jedynie wmawiać sobie, że będzie dobrze.
- Tak... - Szepnął.
- Znienawidzą mnie! Jesteś ich wrogiem, a ja cię kocham! - było mi o wiele lepiej po wypowiedzeniu tych dwóch słów. Kocham cię, kocham cię, kocham cię! Mogłam to powtarzać cały czas!
Klaus:
Siedząc na przeciw tej przecudnej istoty nie mogłem już marzyć, bo wszystko się spełniło! Te nawet najskrytsze marzenia. Słysząc z jej ust wyznanie miłości byłem w pełni szczęścia. Był to miód dla moich uszu.
- Caroline, nie znienawidzą cię. Kochają cię. Nie zrobią ci tego. Uwierz mi, proszę. - Przekonywałem ją.
Schwyciłem jej dłoń leżącą na stoliku. Spojrzała na nasze splecione palce, a potem na mnie. Uśmiechnąłem się do tej pięknej istoty.
- Boję się. - Szepnęła.
- Czego? - Spytałem.
- Tej rozmowy. Będę chciała wygłosić im długi monolog, który napiszę sobie przed wyjściem, ale zapomnę go stojąc przed nimi. Wolałabym, żeby byli dla ciebie mili i nie chcieli cię zabić.
Dopiero teraz spostrzegłem łzy na jej twarzy. Chwyciłem ją pod brodę i uniosłem w górę. Czułem jej oddech. Była taka piękna, ale smutna. Nie chciałem tego. Musiałem ją pocieszyć.
- Chodźmy stąd. - Zaproponowałem.
Skinęła głową i wyszliśmy z baru nie przejmując się nikim. Postanowiłem zabrać ją w jakieś przepiękne miejsce. Nie miałem pojęcia, gdzie ją zabrać. Postawiłem na najprymitywniejszy sposób, czyli... Park.
Nie był to najgorszy pomysł. Blond-piękność była zachwycona. Usiedliśmy nad brzegiem jeziora. Rzuciłem pierwszy kamyk. Moja ukochana zrobiła to samo.
Siedzieliśmy w milczeniu. Zdawało mi się, że to cała wieczność, ale nie... To było tylko kilka minut. Spojrzałem na Caroline. Była uśmiechnięta i wdychała świeże powietrze. Nie mogłem znieść panującej ciszy.
- Tylko takie miejsce. Nie mam pojęcia, gdzie może być pięknie i romantycznie. - Zaśmiałem się podnosząc kolejny kamień. Wrzuciłem go do wody.
Z tafli płynu wydał się plusk i kilka kropelek podskoczyło w górę, aby znów opaść, przez grawitację. Na wodzie pojawiły się okręgi.
- Tu jest cudownie.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie i złożyła na moich ustach czuły pocałunek.
- Kocham cię. - Szepnąłem.
- Ja ciebie też - odpowiedziała.
Caroline:
Czułam się szczęśliwa, pomimo tego co działo się w mojej głowie. Chciałam więcej. Więcej Klausa. Chciałam być z nim. Chciałam, żeby był ze mną już na zawsze, żeby spędził ze mną całą wieczność.
W środku mnie czaił się smutek. Chciałam umrzeć, ale mając kogoś takiego przy boku wszystkie moje złe uczucia uciekły. Zostałam tylko ja i on. Tylko my. Jakby cały świat nie istniał. Chciałam, żeby tak było. Żebym nie musiała się tłumaczyć... Właśnie! Przyjaciele! Muszę im to powiedzieć.
Zerwałam się z miejsca jak poparzona. Klaus spojrzał na mnie zdziwiony.
- Muszę im to wytłumaczyć. Im szybciej, tym lepiej. Przepraszam. Zadzwonię do ciebie.
Uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam w stronę mieszkania Eleny. Wykręciłam numer przyjaciółki. Odebrała po trzech sygnałach.
Usłyszałam charakterystyczne "hallo?" i przeszłam do rzeczy.
- Hej Elena, mogłybyśmy się spotkać? Ja, ty Bonnie...
- OK, świetny pomysł. Mamy wpaść do ciebie, czy przyjdziecie do mnie?
- Możemy u mnie, tylko zadzwoń do Bonnie, OK?
- OK. To do zobaczenia.
- Pa.
Rozłączyłam się i w ślimaczym tempie zawlokłam się do domu.
Usłyszałam pukanie do drzwi i otworzyłam je szeroko.
- Hej! - Wykrzyknęły chórem szczęśliwe Bonnie i Elena.
- Cześć! - Przytuliłam je mocno. - Wchodźcie! - Dodałam.
Dziewczyny weszły do środka i rozsiadły się na kanapie.
- Muszę wam coś powiedzieć. - Ostrzegłam.
- Tak? - Spytała Elena. Dostrzegłam, że wcześniej wymieniły z Bonnie zaniepokojone spojrzenia.
- Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. - Zakochałam się...
- To dobrze. - Uśmiechnęły się.
- W Klausie. - Dokończyłam przerwane zdanie.
- Naprawdę? - Spytała Bonnie niedowierzająco.
Skinęłam głową.
Super rozdział! Cieszę się, że tak dobrze układa się pomiędzy Klausem i Caroline. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jestem bardzo ciekawa jak Bonnie i Elena zareagują na tą wiadomość. Mogę wiedzieć kiedy NN?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zajmie mi dodanie więcej niż 3 dni.
UsuńŚwietny rozdział, nie mogę się doczekać następnego. :D
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się ten rozdział, jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy. :) Mogłabyś mnie powiadamiać o nn na moim blogu? Z góry dzięki . :D
OdpowiedzUsuńNieziemsko piszesz!
OdpowiedzUsuńZ chęcią Dodaję i liczę na to samo u mnie: http://fashion-by-anita.blogspot.com/