środa, 5 września 2012

Rozdział 24

Caroline:

  Właśnie stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo tej rany, która przepołowiła moje serce na dwie części co sprawiło mi tak cholerny ból! Klaus potrafił go zatrzymać. Zaprosił mnie na wycieczkę do Paryża. Gdy byłam mała zawsze marzyłam, aby zobaczyć właśnie to miasto. Chciałam zobaczyć wierzę Eiffla . A teraz moje marzenia mogły się spełnić. Pocałowałam Klausa w usta i objęłam go za szyję.
  Mój ukochany położył mnie na łóżku, a sam był nade mną. Patrzyłam głęboko w jego piękne oczy, które zdawały się być zainteresowane teraz moim ciałem. Dokładnie mierzył cześć mnie, którą mógł dostrzec w pozycji, którą właśnie przyjmował. W końcu jednak pocałował mnie czule w usta, jednak to mu nie wystarczyło. Zaczął całować mnie coraz zachłanniej. Było to takie cudowne.
  Poczułam, że jego usta schodzą coraz niżej. Napotkały pewien opór. Przeszkodziła im moja bluzka. Klaus po prostu ją ze mnie zdarł i uśmiechnął się triumfalnie. Nie czułam się skrępowana. Tak jakbym stała przed nim w kompletnym stroju, choć tak nie było. Klaus wrócił do całowania mojego ciała nie zważając na stanik. Poczułam jego wargi na moim brzuchu...
  Aż nagle stał się coś niewyobrażalnego! Zobaczyłam, że klamka się rusza, a potem drzwi się otwierają. Coraz szerzej... i szerzej... Aż w końcu zobaczyłam w nich kpiący uśmiech Rebekah.
  - Mogliście chociaż poczekać aż zostaniecie sami.
  Klaus poderwał się z miejsca i błyskawicznie oderwał od mojego ciała. Znalazł się blisko siostry i z mściwym spojrzeniem spojrzał na nią.
  - Wyjdź! - Krzyknął i wskazał jej palcem drzwi. Bardzo ucieszyła mnie jego reakcja, lecz nie miałam zamiaru kontynuować, skoro mogą nam się przydarzać takie wpadki.
  Wzięłam swój podkoszulek, lecz musiałam do poobracać kilka razy w rękach, żeby spostrzec, że nic z niego nie zostało. Tylko strzępy materiału.
  Klaus podszedł do mnie. Był coraz bliżej. Patrzył na mnie bardzo czułym wzrokiem, lecz pełnym pożądania. Odruchowo cofnęłam się w tył.
  - Klaus... Ym... Może nie dziś... Proszę cię... Daj mi trochę czasu... I podkoszulek. - Powiedziałam ze zmieszaną miną.
  Na początku dojrzałam na jego twarzy gniew, furię, ale odetchnął głęboko po czym spojrzał na mnie.
  - Zaraz wrócę z podkoszulkiem. - Powiedział beznamiętnie.

  Po chwili do pokoju wszedł Klaus z jakimś szarym zawiniątkiem. Rozłożył ją i pokazał mi bluzkę. Był to zwykły T-shirt z napisem "Crazy Girl". Rzucił mi go po czym poczekał aż go ubiorę.
  Szybko narzuciłam go na siebie i razem z moim ukochanym wyszliśmy z pokoju.
  Byłam smutna. Przecież sprawiłam mu przykrość. Przeze mnie jest teraz zły, ale musiałam... Nie chciałam zrobić tego na oczach wszystkich gości. Nie wiadomo kto mógłby tam wejść. Gdy tylko doszliśmy do salonu Rebekah znów miała jakiś problem. Otworzyła szeroko usta, a w jej oczach lśniło niedowierzanie.
  - Moja. Bluzka. - Wykrztusiła.
  - No i co? - Spytał mój ukochany.
  - Nie pozwoliłam jej jej ubrać!
  - Chyba przeżyjesz.
  - Nie! Chcę ją odzyskać!
  - Rabekah przestań!
  - Ja tylko żądam sprawiedliwości!
  Cały czas słyszałam ich głosy wibrujące w mojej głowie. Czułam jak coś rozsadza mnie od środka. Jakby chciało się mnie pozbyć, a potem stało się coś naprawdę dziwnego. Na cały głos wykrzyczałam: "Zamknij się wreszcie! Do wszystkiego masz problemy!"
  Rozwścieczona pierwotna wyprostowała się i podeszła do mnie robiąc dwa malutkie, pełne gracji kroczki. Była wyższa o kilka centymetrów, więc musiałam podnieść głowę, żeby spojrzeć w jej oczy. Nigdy nie była aż tak duża.... Ach, zapewne założyła buty na szpilkach, ale to nie było teraz ważne. Rebekah patrzyła na mnie z wyższością. A potem zwróciła się do brata nie odrywając ode mnie wzroku.
  - Nie wiedziałam, że musisz szukać kobiet aż tak niskiej klasy, żeby się zadowolić.
  I odeszła. Odwróciła się  na pięcie i podeszła do kominka.

Klaus:

  W tym momencie chwiałem rzucić się na Rebekah i zmusić do tego, żeby odszczekała to co powiedziała. Zatrzymała mnie tylko dłoń Caroline, która spoczęła na moim ramieniu. Musiała zauważyć moje zamiary. Strząsnąłem jej rękę i podszedłem do siostry. Chwyciłem jej ramię i z całej siły pociągnąłem do siebie. Zobaczyłem jej wściekłą twarz.
  - Nigdy więcej tego nie rób!
  - Och, Klaus, ja tylko mówię prawdę.
  Warknąłem, ale Rebekah się tego nie przestraszyła. Nie niestety. Będę musiał użyć siły. Pchnąłem ją na kanapę i odszedłem do mojej Caroline.
  - Musimy się spakować. - Szepnąłem jej do ucha i objąłem.
  Moja siostra jeszcze coś krzyczała, ale nie zwracałem na to uwagi.

  Po kilku godzinach nasze walizki były gotowe.
  - Jutro lecimy! - Uśmiechnąłem się. Caroline widocznie domyśliła się tego wcześniej, bo po co mieliśmy pakować się tak wcześnie? Zresztą nie była tępa, jak niektóre dziewczyny.
  Nie wiem dlaczego, ale przed oczami stanęła mi Rebekah.
  - Pójdę pożegnać się z przyjaciółmi. - Powiedziała Caroline przerywając moje rozmyślania. Skinąłem głową, a ona po prostu wyszła.

_____________________________

I oto kolejny rozdział. Jak wam się podobał? Ja przyznam, że według mnie nie jest najgorszy. Nie zaliczę go do najlepszych, ale nie jest zły. Proszę was tylko o jedno. Komentujcie! Do poprzedniego rozdziału były 4 komentarze w tym jedna informacja o tagach!

10 komentarzy:

  1. Fajny.
    Przyznam że blog jest ciekawwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałam cichą nadzieję, że między nimi coś się jednak wydarzy :D No nic, pozostaje czekać na kolejny rozdział :)
    Na miejscu Caroline zdjęłabym te bluzkę i rzuciła w twarz tej pierwotnej flądrze!
    Mój ukochany Paryż! :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam
    Delight

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na miejscu Caroline zdjęłabym tą bluzkę i rzuciła w Rebekah. ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo ciekawy;) Czekam na Paryż !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj;) Dzisiaj ,,odkryłam" tego bloga i muszę przyznać że od razu bardzo mi się spodobał.Masz wielki talent,pisz dalej ja uwielbiam Twoje powiadania.Przeczytałam wszystkie z wielkim zainteresowaniem,każdy jest bardzo ciekawy;) Niestety nie mam konta i będę jako anonimowy,ale będę się podpisywała tak jak do każdego innego bloga,czyli Rose. ;) Mogłabyś mi napisac co ile dni są dodawane rozdziały bo nie wiem? Czekam na więcej,oczywiście od tego czasu będę często tu zaglądała i zostawiała komentarze..Pozdrawiam,Rose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Notki są różnie dodawane. Liczy się to czy mam wenę, czy nie, albo chodzi również o czas. Staram się je dodawać jak najczęściej, ale wychodzi mniej-więcej raz w tygodniu. :d

      Usuń
    2. Aha..a kiedy będzie następny? Rose.

      Usuń
    3. Dzisiaj wtorek,czekam na następny rozdział;) Rose.

      Usuń
  6. swietny rozdzial czekam na nastepny a to mjoj blog http://klaroline0o0.blogspot.com/2012/09/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń