Caroline:
Co się ze mną działo? Co ja zrobiłam? Jak to możliwe? Pomogłam Klausowi zabić dwie najsilniejsze istoty jakie znałam. Co się ze mną stało?
Tutaj... Tu zginął Tyler. Musiałam jakoś go pomścić, lecz nie mogłam zabić kogoś kto jest po mojej stronie. Cały ból przelałam na wroga.
Tutaj zmarł Tyler...
Dopiero po chwili zorientowałam się, że wypowiedziałam te słowa na głos. Stefan popatrzył na mnie zdziwiony.
- Jak to?
- Tutaj zabił go Kol.
Poczułam kolejną falę siły. Złości, agresji... bólu. To ostatnie uczucie mnie uspokoiło. Sprawiło, że spokojnie zaprowadziłam braci Salvatore do rezydencji Klausa i posadziłam ich na sofie.
Nie zauważyłam kiedy ktoś objął mnie w talii i zaczął całować po szyi.
- Klaus? - Spytałam cieniutkim głosikiem, nie dowierzając, że stoi teraz za mną. Szalała we mnie burza uczuć. Tak poplątanych myśli jeszcze nigdy nie miałam. Miłość - nienawiść. Złość - radość. Chęć zabijania - pragnienie ratowania życia.
To wszystko poruszało się we mnie jak stado pszczół, czy szerszeni. Chciało zniszczyć mnie od środka, ale ja byłam pewna, że muszę walczyć. Musze się uspokoić.
- Tak, kochanie, to ja. - Usłyszałam szczęśliwy głos. Nagle przestałam słyszeć to co działo się wokół mnie słyszałam tylko głosy w mojej głowie, które znów nie mogły się zdecydować na jedno rozwiązanie.
Uciekaj!
Walcz!
Schroń się!
- To boli! - Wrzasnęłam na całe gardło. Zaczęłam się wyrywać z objęć Klausa. Stał się dla mnie wrogiem. Chciałam go zabić, lecz jakiś inny głos podpowiadał mi bym przestała. Chciałam go posłuchać, lecz moje ciało było temu przeciwne.
- Caroline, spokojnie. Opanuj się, proszę. - Łagodny, kojący dźwięk spłynął po tym huku i kazał mu się uspokoić. Poczułam się o wiele lepiej. Zamrugałam kilka razy i popatrzyłam na wszystkich wokoło. Był tu tylko Damon, Stefan... i on. Klaus. Przytuliłam go mocno z nadzieją, że on zatrzyma wojnę w mojej głowie.
- Przepraszam.
- Nie masz za co, Caroline. Tylko dzięki tobie jeszcze żyjemy. Wszyscy ci dziękujemy.
- Ja nie. - Usłyszałam dumny głos.
- Rebekah! - Skarcił Klaus tą osobę.
- No co... Gdyby nie ona, zapewne do niczego by nie doszło!
- A skąd to możesz wiedzieć?!
Klaus był teraz wściekły. Warczał na siostrę, która na pierwszy rzut oka wyglądała na zamyśloną.
- Kobieca intuicja. - Odpowiedziała po chwili z promiennym uśmiechem.
Mój ukochany bardzo się zdenerwował i chciał zaatakować siostrę, ale moje ręce zacisnęły się w jego talii.
- Nie warto. - Szepnęłam.
Poskutkowało. Klaus od razu odwrócił się w moją stronę i namiętnie pocałował. Od razu zapomniałam o tym co działo się ze mną przed chwilą. Ukochany chwycił mnie za rękę i zaprowadził do jego sypialni. Usiadłam na łóżku, a on nerwowo krążył po pokoju.
- Caroline, naprawdę doceniam to co dziś zrobiłaś. Podziwiam cię. Nikt nie mógł dokonać czegoś takiego, a tobie się udało. Jesteś naprawdę cudowna. Ale powiem ci tylko, że już nigdy nie zabiorę cię w tamto miejsce. Wiem, co przeżywałaś. Pamiętam ten dzień. Przepraszam, że nic nie zrobiłem. Jest mi wstyd.
- To nie twoja wina. - Powiedziałam cicho. Chciałam, żeby się zatrzymał, żeby się nie denerwował.
- Nie wiem, czyja. Może nawet i moja. Przepraszam cię Caroline. Ale chciałbym teraz zabrać cię na wycieczkę. - Nareszcie się zatrzymał i nawet przestał się denerwować. Ucieszyłam się. Podszedł do mnie i ukląkł przede mną. - Caroline, czy zwiedzisz ze mną Paryż?
Byłam tak zaskoczona, że aż nie mogłam nic powiedzieć. Skinęłam tylko głową, a Klaus czule mnie pocałował.
_____________________
I jak wam się podoba rozdział? Według mnie jest taki dziwny. Strasznie krótki, ale musiałam coś dodać, po tak długiej nieobecności, za którą najmocniej was przepraszam, ale przyjechała do mnie kuzynka, na tydzień i nie miałam kiedy napisać. Proszę was o komentowanie.
Rozdział niesamowity! Super, że tak szczegółowo opisałaś uczucia targające Caroline... no i jestem bardzo ciekawa tej wycieczki do Paryża;)
OdpowiedzUsuńPS... nie mogę doczekać się następnego, więc pisz szybko:)
Nie jest ten rozdział dziwny, tylko zajebisty! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ! ;D Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana na moim blogu:
OdpowiedzUsuńesme-carlisle-cullen-my-story.blogspot.com