środa, 16 maja 2012

Rozdział 7

Caroline:


  Łzy napływały mi teraz szybciej. Czułam, że one są moimi wrogami, a ja je muszę zwalczać. Ocierałam, więc je szybko i patrzyłam co Klaus robi ze swoim bratem.
  W moim sercu wezbrała się litość dla niego. Czułam, że on musi żyć. Nie ważne, że zabił Tylera, choć to było straszne. Głęboko i cicho czułam, że żałuje, ale wiedziałam, że to nie prawda. Patrzyłam jak mój wybawca rzuca nim na różne strony i... cieszyło mnie to. Jak mogę mieć takie zmienne nastroje? Przed chwilą jeszcze chciałam go ratować, a teraz mam ochotę go zabić.
  Po chwili poczułam, że muszę go uratować. Wiedziałam, że Klaus nie ma czym go zabić, ale jest na tyle silny, aby oderwać mu głowę, a nawet rozerwać na strzępy i poroznosić po całym świecie. Nie chciałam tego.
  Postanowiłam mu pomóc, ale nie wiedziała, że będzie to aż takie trudne. Z mojego gardła nie mógł się wydać okrzyk, który mógłby go powstrzymać, a nogi zmiękły mi na tyle, że upadłam. Zamknęłam oczy, z których wylewało się morze łez. Poczułam pod głową coś mokrego. Spojrzałam w to miejsce i zauważyłam malutką kałużę. To były moje łzy. Na jej widok pogrążyłam się w jeszcze większej rozpaczy i przypomniałam sobie o mordercy mojego chłopaka.
  Postanowiłam go uratować, więc to zrobię. Zaczęłam oddychać mocniej, głębiej. Zacisnęłam dłonie w malutkie, a zarazem bardzo silne piąstki. Podniosłam się na kolana i wydałam głuchy okrzyk:
  - STOP! - Obydwaj odwrócili się do mnie. Popatrzyli na mnie przeszywająco. Klaus z żalem, Kol z rozbawieniem. - Przestańcie. - dodałam cichutko próbując podnieść się na nogi.
  Kol z tempem piorunu znalazł się przy mnie. Teraz był zdziwiony. Wpatrzył się głęboko w moje oczy.
  - Zabiłem twojego ukochanego, a ty chcesz ocalić mi życie? - zaczął swoją wypowiedź. - A co jeśli zabiją Ciebie? - dokończył pięknym głosem. Wydawało mi się, że jednak chce się o mnie troszczyć. Że wcale nie chciał mnie zabić. Czułam mokry płyn na policzku. Nie przestawał płynąć. Jeszcze w ogóle nie przestał. Cały czas się lał.
  W uśmiechu pierwotnego czaił się jakiś podstęp, ale nie mogłam go rozpoznać. Przymknęłam oczy, a twarz schowałam w dłoniach.
  Nagle poczułam mocny ucisk na szyi, jakby ktoś mnie dusił. Nie myliłam się z tym. Uchyliłam lekko oczy, by zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam Kola. Jego ciemno-brązowe włosy rozwiewał leciutki wietrzyk Zastanawiałam się, czy potrafi robić inne miny niż "uśmiech"? Jego białe i idealnie proste zęby szczerzyły się do mnie, a moje kły nagle się wydłużyły. Patrzyłam na niego wściekła. Chwyciłam jego dłoń próbując ją oderwać, ale to tylko pogorszyło sprawę. Uniósł mnie do góry. Wyglądałam jakbym wisiała na ludzkiej szubienicy.
  Nagle z wielką siłą uderzyłam o podłożę. Poczułam, że coś we mnie się porusza. połamał mi kości, które od razu się zregenerowały. Całe wydarzenie trwało może kilka sekund.
  Klaus był przy mnie od razu. Podniósł mnie i przytulił.
  - Teraz zginiesz! - odwrócił się w stronę brata i rzucił na niego. Biegnąc wyglądał jak pantera, która z gracją atakuje wroga. W ułamku sekundy znalazł się przy drzewie oddalonym o jakieś sześćdziesiąt metrów ode mnie, złamał największą gałąź i znalazł się przy Kolu. Uderzył w niego złamaną częścią drzewa, a z płuc jego ofiary wydał się okropny krzyk.
  - Nie! - wrzasnęłam na cały głos. Nie wiedziałam dlaczego. Ten dźwięk sam wydostał się z moich ust budząc zdziwienie mojego wybawcy. Nie powinnam się martwić. Za chwilę wstanie i będzie chciał się na kimś zemścić. Prawdopodobnie będę to ja. Odzyskałam władzę nad ciałem. Nie wiedziałam nawet, ze ją straciłam, ale teraz upadłam.
  Próbowałam się podnieść i szło mi całkiem nieźle. Klaus musiał to zauważyć i od razu podbiegł do mnie i wziął na ręce.
  - Już dobrze... - powiedział cicho i łagodnie. Tak... przekonująco. Od razu mu uwierzyłam i oddałam się jego dotykowi. Trzymał mnie delikatnie, jakby bał się, że może zrobić mi krzywdę.
  Przygotował się do startu i wybiegł. Nagle i niespodziewanie. Na początku się bałam, ale coś w środku kazało mi mu zaufać. Zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko jego cichy śmiech, a potem już dotykałam plecami bardzo miękkiego materiału.
  Rozciągnęłam się przytulnie i cichutko zamruczałam. Klaus zaśmiał się z tego i wyszedł z pomieszczenia. Miałam zamknięte oczy, ale dokładnie słyszałam jego każdy krok. Każdy, najmniejszy gest musiałam zobaczyć. Otwierałam szeroko oczy, a gdy się odwracał szybko je zamykałam. Najwidoczniej to przyuważył, bo słyszałam cichy śmiech.
  Jeszcze niedawno chciałam, żeby nie żył. Chciałam się go pozbyć, a teraz potrzebuję jego. Jego życia. Chcę, aby był przy mnie. Wierzę, że mnie nie zostawi, że nie jestem jedną z wielu kobiet w jego życiu.
  Teraz nie mogę pozwolić mu się zdobyć. Nie mogę z nim być. Nie mogę go nawet kochać. Teraz gdy Tyler nie żyje nic się dla mnie nie powinno liczyć, ale on... Ten jego akcent i miły uśmieszek. Nie poczułam nawet słonej cieczy, która spływa z moich oczu na myśl o ukochanym. Jednak po chwili przyszedł Klaus i szybko otarł łzy.
  - No już... Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - uspokajał mnie swoim aksamitnym, miodowym głosem.
  - Nie opuszczaj mnie. - Powiedziałam cicho i zamknęłam oczy.

3 komentarze:

  1. Super!
    Masz talent, lecz niestety to nie mój gatunek...
    Ale z pewnością fanom takich opowiadań twoje przypadło do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!
    Nie mogę się doczekań NN!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwaga Spam!!
    Elizabeth Malloren z pozoru jest zwyczajną mieszkanką Mystic Falls w 1864 roku.
    Jest szczęśliwa i zakochana.
    I wszystko byłoby wspaniale gdyby nienawiedzające ją koszmary, które zaczynają się spełniać.
    Wkrótce jej poukładany świat zaczyna się walić, gdy w jej życie wkracza dwoje wampirów: Katherine Pierce i Klaus. Tego drugiego przyciąga niezwykła moc dziewczyny w postaci jej wizji. Wkrótce jej miłość wystawiona na ciężką próbę.
    Oszukana i zdradzona przez najbliższych Liz staje się wampirem i od lat wiernie służy Klausowi.
    Przy życiu trzyma ją jedynie niespełniona miłość do przystojnego Damona Salvatore.
    Niespodziewana wizja ponownie zmienia oblicze jej świata.
    Liz postanawia po raz kolejny rzucić wszystko i wyruszyć na ratunek ukochanemu mężczyźnie tchniona nadzieją że uda jej się złamać klątwę Klausa.
    Czy miłość okaże się silniejsza niż magia?
    I jak zachowa się, gdy okaże się, że w swoim wyborze będzie musiała ratować Elenę Gilbert sobowtóra swojego największego wroga?
    O tym wszystkim dowiecie się wchodząc na bloga „granice miłości”
    To nowo powstała historia na podstawie serialu Pamiętniki Wampirów.
    Prócz znanych postaci na pewno pojawią się nowe a jedną z nich na pewno jest dość ekscentryczna i niecodzienna Sara Jonson najlepsza przyjaciółka Eleny.
    Zapraszam serdecznie na nowy nieznany świat Vampire Diaries na: www.granica--milosci.blog.onet.pl
    p.s. dla tych, którzy będą chcieli być informowani o rozdziałach wpisujcie w komentarz adres bloga. Sam Nick niestety nie wiele mi pomoże. W razie, gdyby któryś blog spodobał mi się na pewno do niego zajrzę i skomentuje.

    OdpowiedzUsuń